wtorek, 29 października 2013

Barmbrack cake, czyli irlandzkie ciasto na Halloween


W zasadzie nie jestem fanką przenoszenia Halloween na polski grunt, ale trudno mi się oprzeć wypróbowaniu cudzych tradycji kulinarnych związanych z tym świętem. W Irlandii, dzień lub dwa przed 31 października, piecze się barmbrack cake. Słodkie ciasto, określane też mianem chleba, które podaje się ponoć z masłem i kubkiem herbaty. Największą atrakcją tego ciasta jest jednak moc przepowiadania przyszłości :) Gospodyni może do niego dorzucić zawinięte w papier do pieczenia: pierścionek, szmatkę i monetę. Cała rodzina dostaje po jednym kawałku wypieku. Tego, kto natrafi na określony amulet, czeka odpowiednio: szczęście w miłości, kłopoty finansowe lub przeciwnie - finansowa pomyślność. Polecam wrzucać same pierścionki i monety :)

Składniki:
225g mąki pszennej
125g brązowego cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki przyprawy korzennej/do piernika
1 jajko
200g suszonych moreli
175g rodzynek
kubek ostudzonej herbaty
50ml wódki
masło do wysmarowania małej keksówki (na 1kg bochenek)

Sposób przygotowania:
Przez noc namoczyć suszone owoce w herbacie i wódce.
Włączyć piekarnik na 170 stopni.
Następnego dnia wymieszać suche składniki. Dodać jajko i herbatę z wódką z owoców. Ponownie wymieszać. Ciasto ma być gęste, ale wilgotne. W razie potrzeby należy dolać zwykłej wody (gdy przygotowywałam moje ciasto okazało się to konieczne). Dodać owoce i wymieszać.
Nasmarować keksówkę masłem. Włożyć ciasto. Piec godzinę na środkowej półce.
Upieczone ciasto ostudzić, a następnie owinąć folią spożywczą i odstawić na 1-2 dni.




wtorek, 22 października 2013

Korzenne masło dyniowe


Jeśli nie macie co zrobić z resztą dyni, którą kupiliście na zupę, curry, sałatkę czy w innym smacznym celu, można ją zamienić w tak zwane masło dyniowe. Nie jestem do końca pewna z jakiego powodu te przetwory nazywamy masłem, ponieważ tłuszczu w nich jak na lekarstwo, ale za amerykańskimi źródłami niech będzie masło, bo jakoś to nazwać trzeba :)
Masła dyniowego możemy używać jak konfitury - do chleba lub na tosty. Świetnie sprawdza się też jako dodatek do kwaśnego naturalnego jogurtu. Dorzućmy musli i pyszne śniadanie gotowe. Korci mnie, by tak jak inne słodkie przetwory wykorzystać je do mięs i mięsnych sosów lub spróbować połączyć je z serami. Pomysłów mam wiele. Będę je testować. Zachęcam też Was.

Na 2 nieduże słoiczki użyłam:
550g dyni  obranej, z usuniętymi pestkami, pokrojonej w kostkę
1 jabłko
1 szklanka cukru
1 łyżka masła
1 czubata łyżeczka cynamonu
1 płaska łyżeczka imbiru
1/3 łyżeczki zmielonych goździków
1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/4 kubka wody

Sposób przygotowania:
Wszystkie składniki wkładamy do garnka i gotujemy przez 30min.
Po tym czasie miażdżymy wszystko ubijaczką do puree i gotujemy kolejne 40 minut, od czasu do czasu mieszając. Gdy przetwory są już gęste zdejmujemy je z ognia. Ja na koniec użyłam jeszcze blendera ręcznego by uzyskać maksymalnie gładką konsystencję.
Gotujemy w czajniku wodę i zalewamy nią słoiczki. Wylewamy wodę i do słoiczków przekładamy przetwory. Zakręcamy pokrywkę i stawiamy do góry dnem na blacie. Gotowe!

 

wtorek, 30 lipca 2013

Ciasto na pizzę


Jeśli ktoś się zastanawia jak zrobić ciasto na pizzę, takie jak w pięknej Italii, przedstawiam przepis. Ciasto z niego jest sztywne i twardawe, tak by wzięty do ręki kawałek pizzy nie opadł razem ze wszystkimi składnikami na stół :) Podczas mojej krótkiej wizyty we Włoszech jedliśmy pizzę właśnie na takim cieście. Próba pokrojenia go widelcem była dla mnie nie lada wyzwaniem. W oryginalnym przepisie dodaje się do niego 120ml wody, tylko! Ja dodaję odrobinę więcej. Przyzwyczailiśmy się do miękkich ciast, które przywożą nam dostawcy pizzy, ale to ciasto ma być twarde! Ma być stelażem dla pizzy, a nie miękką bułą. Jego niewątpliwym plusem jest, że wystarczy mieć w domu mąkę i drożdże. Kiedy nie wiemy co zrobić z resztkami w lodówce możemy przygotować na nim oryginalną pizzę. A jeśli macie w domu robot z hakiem, ciasto robi się praktycznie samo.


Składniki:
250g mąki pszennej
150ml letniej wody
12g świeżych drożdży
pół łyżeczki soli
łyżka oliwy

Sposób przygotowania:
Drożdże wymieszać z wodą i odstawić na 10min.
Do miski przesiać mąkę i sól. Dolać wodę z drożdżami wyrabiać do uzyskania gładkiego ciasta. Można to robić ręcznie, można użyć robota z hakiem - włączamy i po 10 min mamy zbite ciasto.
Smarujemy miskę oliwą, wkładamy do niej ciasto, przykrywamy folią spożywczą i ściereczką. Odstawiamy na godzinę do podwojenia objętości.
Potem rozwałkowujemy na grubość 3-4mm pozostawiając trochę grubsze krawędzie. Układamy na nim dodatki i pieczemy pizzę w temperaturze maksymalnej temperaturze (220-280) do zrumienienia ciasta.

Proste? Proste!







sobota, 27 lipca 2013

Chleb ze śliwką tylko na zakwasie


Od jakiegoś czasu, w każdy weekend piekę chleb tylko na zakwasie, według własnych pomysłów i mąki, jaką mam w szafce. Przez długi czas do pieczenia chleba, nawet na zakwasie, dodawałam drożdży. W końcu jednak, kiedy mój zakwas przetrwał kilka miesięcy zdecydowałam się na próbę upieczenia chleba tylko z jego pomocą.

Ciasto przygotowuję zazwyczaj w piątek wieczorem, koło 22 i daję mu wyrosnąć przez noc. Robię chleby z przewagą mąki żytniej i żytniej razowej, dlatego też nie stosuję podwójnego wyrastania - takie ciasto jest na to za ciężkie. Po wyrobieniu od razu wkładam je do docelowej formy. Rano, przed godziną ósmą, włączam piekarnik, by nagrzał się do temperatury 250 stopni i zaczynam pieczenie. Podczas pieczenia w piekarniku znajduje się dodatkowe naczynie z wodą, temperaturę redukuję co 15-20 stopni co 10-15 minut i piekę tak chleb około 1 godziny 20 minut. Ponoć takie warunki są najbardziej zbliżone do tego co dzieje się w piecach chlebowych.

Co do naczyń, w których piekę, jeśli używam form grubych, ceramicznych, wtedy piekę chleb na dolnej półce piekarnika, by dopiec spód. Jeśli form cienkich - to na środkowej. Przy pierwszych 2 - 3 redukcjach temperatury spryskuję wierzch chleba wodą, by skórka stała się lśniąca. Po tym czasie przykrywam formę z chlebem folią aluminiową, by nie przypalić wierzchu. Ostatnio eksperymentuję z dodatkami. Jestem ogromną wielbicielką chleba ze śliwką, więc kupuję śliwki kalifornijskie.

Chleb na zdjęciach może nie wygląda "szałowo", ale ja akurat bardzo cenię sobie żytnie i razowe pieczywo, delikatnie wilgotne, najlepiej z dodatkiem ziaren lub śliwkami. Chciałam Was zachęcić do odważenia się i próby zrobienia chleba tylko na zakwasie. Pamiętam, że pierwsze sukcesy na tym polu przyniosły mi wiele satysfakcji, czego i Wam życzę.

Nie macie zakwasu??? Tutaj znajdziecie sąsiadów, którzy chętnie podzielą się z Wami swoimi:  zakwasowamapapolski.blogspot.com. A teraz czas na praktykę.

Składniki:
150 g zakwasu żytniego razowego
200g mąki żytniej razowej (2000)
65g mąki żytniej chlebowej (720)
100g mąki pszennej (550)
10g soli
350ml wody
100g śliwek kalifornijskich
ziarna słonecznika do posypania wierzchu (można też dodać 100g do ciasta)

masło i otręby do wysmarowania i posypania formy lub papier do pieczenia do wyłożenia formy

Sposób przygotowania:
Wieczorem, w dzień poprzedzający poranne pieczenie przygotować ciasto. Wymieszać wszystkie składniki. Formę wysmarować masłem i wysypać otrębami lub wyłożyć papierem do pieczenia. Przełożyć do niej ciasto, powinno zająć 1/2 do 2/3 formy. Na wierzch wysypać ziarna słonecznika. Lekko docisnąć dłonią. Naczynie z ciastem owinąć przezroczystą folią spożywczą, owinąć ściereczką i odstawić na noc.

Następnego dnia rano nagrzać piekarnik do 250 stopni. Wstawić naczynie z wodą i formę z ciastem (bez folii i ściereczki, oczywiście). 

Piec:
250 stopni przez 15 min.
spryskać wierzch wodą
230 stopni przez 15 minut
spryskać wierzch wodą
210 stopni 15 min
spryskać wodą
przykryć folią aluminiową
190 stopni 20 minut
175 stopni 20 minut

Wyjąć i ostudzić na kratce.


poniedziałek, 22 lipca 2013

Palmiery na słono i na słodko


Przez ostatnie tygodnie ciężko mi znaleźć czas na dzielenie się z Wami moimi kuchennymi przygodami. Pochłaniają mnie przygotowania do ślubu i bieganie z aparatem wokół weekendowych obiadów zastąpiłam bieganiem z zaproszeniami od jednych gości do drugich. Mam nadzieję, że kiedy gorączka ślubna się uspokoi będę mogła wrócić do moich blogowych rytuałów. W międzyczasie, przeglądając blog http://www.rockmywedding.co.uk/ i denerwując się, że w Polsce nie możemy sobie pozwolić na sielskie uroczystości w plenerze, zagryzam palmiery. Kupne ciasto francuskie ratuje mój piekarnik przed zimnymi przeciągami hulającymi w nim z nudów.

Palmiery to nic innego jak ciasto francuskie z dowolnym nadzieniem, jakie uda nam się przygotować na podstawie zawartości naszej lodówki, tyle że o specyficznym kształcie. Nadają się świetnie jako przekąska i mogą występować w wersji słodkiej lub słonej. Do zrobienia w mniej niż pół godziny (łącznie z pieczeniem).


Składniki:
na słodko
ciasto francuskie
cukier
cynamon
na słono
ciasto francuskie
ulubione pesto
lub
musztarda francuska
starty drobno parmezan

Sposób przygotowania:
Ciasto (np. 50x25cm) rozkładamy na delikatnie umączonym blacie. Kroimy je na pół (25x25) lub na 3 części (17x25) w zależności od ilości rodzajów palmierów jaką robimy. Posypujemy obficie cukrem i delikatnie cynamonem - wersja słodka lub smarujemy pesto / smarujemy musztardą i posypujemy serem - wersja słona. Następnie zwijamy ciasto wzdłuż dłuższego boku do połowy z jednej strony i do połowy z drugiej.
Odkładamy do zamrażalnika na 10-15 min. Ciasto ma się schłodzić, bo później łatwo je było kroić.

Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni. Ciasto kroimy w centymetrowej grubości plastry i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Słodkie palmiery dodatkowo posypujemy na wierzchu cukrem.
Pieczemy 15 minut lub do wyraźnego zarumienienia.



czwartek, 20 czerwca 2013

Brownie z truskawkami


Słodko, czerwono, soczyście - truskawki! Nie, wcale nie mam ich dość. Poza sezonem raczej ich nie jadam. Upiekłam wczoraj brownie wg przepisu Nigelli i wrzuciłam truskawki do środka. Wyszło pysznie. Zastanawiam się nad powtórzeniem tego przepisu z dodatkiem odrobiny chilli. 
W tajemnicy dodam, że miałam nadzieję zawalczyć o nagrodę w postaci książki Baking Style, Lisy Yockelson, którą można wygrać w konkursie księgarni Bookoff (Cookoff). Szczegóły znajdziecie na FB (klik). Niestety po fakcie doczytałam, że zdjęcie ma posłużyć za facebook'owe cover photo na ich fan page'u, do czego moje "dzieło" nie do końca się nadaje. Zachęcam Was jednak do zabawy. Nagroda wydaje się być interesująca :) Za fotografie w publikacji odpowiada Ben Fink. Pasjonatów fotografii kulinarnej zachęcam do przejrzenia jego portfolio. Fragment książki, z kolei, możecie podejrzeć na Amozon'ie. Nie wiem jak Was, ale mnie trochę przeraził wszechogarniający róż :)


Składniki:
15-20 truskawek
65g kakao
160g mąki pszennej
szczypta soli
1 łyżeczka sody
4 jajka
1,5 łyżeczki aromatu waniliowego
150g masła
250g drobnego cukru
150g mlecznej czekolady pokrojonej na drobne kawałeczki

cukier puder i/lub biała czekolada do posypania
truskawki do udekorowania

Sposób przygotowania:
Pokroić truskawki na połówki lub jeśli są duże to na ćwiartki (wg Waszego uznania). Pokroić czekoladę na kawałki. W misce wymieszać mąkę, kakao, sól i sodę.
Włączyć piekarnik by nagrzał się do 190 stopni.
Wyłożyć całą formę papierem do pieczenia. Forma nie powinna być duża. Ja użyłam tym razem okrągłej ze średnicą 21cm. Zazwyczaj używam formy kwadratowej (23x23cm).
W misce ubić trzepaczką jajka z aromatem waniliowym.
W większym garnku rozpuścić masło, dosypać cukier i poczekać aż się rozpuści. Dodać mąkę z kakao wcześniej połączone w misce. Wymieszać - masa będzie bardzo gęsta - i zdjąć z ognia.
Dolać jajka i szybko wymieszać. Dodać pokrojone truskawki i czekoladę i wymieszać ponownie.
Przelać do formy i piec 30 minut.

Na koniec ciasto możecie udekorować wg własnego pomysłu i podać z bitą śmietaną lub lodami.


niedziela, 16 czerwca 2013

Ratatouille i Rachel Khoo


Po dłuższej nieobecności wracam do blogosfery (mam nadzieję, że na dłużej), żeby podzielić się z Wami przepisem na ratatouille i swoją sympatią do Rachel Khoo, autorki wydanej niedawno w Polsce książki Mała paryska kuchnia. Warszawskie billboardy w metrze nie dały przegapić tego wydarzenia, a ja nie dałam się kusić długo. Tak ładnie wydana książka musiała znaleźć się na mojej półce. Za fotografie odpowiedzialny jest David Loftus, nadworny fotograf Jamie'go Oliver'a. Zarówna potrawy, jak i sama autorka prezentują się bardzo apetycznie. Zawartość? Wszystkiego po trochu. Najbardziej przyciąga sama Rachel i jej kulinarna ojczyzna - wydawałoby się wroga Brytyjczykom Francja. Otwarta, przebojowa trzydziestolatka, z uśmiechem pomalowanym karminową szminką i grzywką zalotnie opadającą na podkreślone czarną kreską oczy, sączy wino w kameralnych bistrach i wyszukuje najpiękniejsze warzywa na targu. Jej historia zdaje się dodawać otuchy i mówić "Wszystko jest możliwe","Realizujcie swoje marzenia". Poniżej zwiastun programu Rachel emitowanego przez BBC.


LITTLE PARIS KITCHEN: COOKING WITH RACHEL KHOO from Plum Pictures on Vimeo.
Kiedy przeglądałam Małą paryską kuchnię po raz pierwszy, przypomniałam sobie o sławetnym ratatouille. Potrawce, która jest czystą pochwałą wspaniałości warzyw. Jędrne, kolorowe, soczyste, śmiejące się do nas z koszyków w sklepach i na targach. Można je jeść na ciepło lub na zimno, jako przystawkę lub dodatek do mięsa. Kolejne z dań genialnych w swej prostocie.

Składniki:
1 bakłażan
1 cukinia
1 papryka czerwona
1 papryka żółta
6 pomidorów
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżka suszonego tymianku
1 łyżeczka cukru
sól

Sposób przygotowania:
Bakłażan, cukinię i papryki kroimy w cienkie plasterki. Pomidory na ćwiartki. Pokrojone warzywa (oprócz bakłażana) umieszczamy w dużym żaroodpornym naczyniu. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni, by się nagrzał.
Cebulę kroimy w kostkę. Na dużej patelni podsmażamy ją ze zmiażdżonym czosnkiem i tymiankiem aż się zeszkli. Dodajemy bakłażana i smażymy wszystko pod przykryciem do miękkości. Ja, po dodaniu bakłażana na patelnię, podlewam wszystko wodą - nie za dużo. Chodzi o to, że bakłażan chłonie oliwę i wodę, i istnieje ryzyko przypalenia czosnku i cebuli. Bardziej go podduszam niż podsmażam.
Po 5 minutach zdejmujemy patelnię z ognia. Dodajemy bakłażana z cebulą do pozostałych warzyw, mieszamy, przykrywamy folią aluminiową i wstawiamy do piekarnika na godzinę.


Po godzinie. Wyjmujemy naczynie, zdejmujemy folię, dodajemy cukier i dosalamy do smaku. Mieszamy i wstawiamy ponownie do piekarnika, tym razem na najwyższą półkę, na kolejne 5 do 10 minut. Po tym czasie wyjmujemy i podajemy.

Moje ratatouille utopiło się we własnym sosie, ale było bardzo smaczne. Sos zostawiłam sobie jako zupę na następny dzień. Bo o to w kuchni chodzi, żeby było smacznie i swobodnie. To coś, co na pewno łączy Julię Child i Rachel Khoo. Gotowanie to ma być przyjemność, a z wszelkich wypadków przy pracy należy wybrnąć z francuską elegancją i gracją. Nerwy damie nie przystają.

Miłego wieczoru Wam życzę :)


poniedziałek, 13 maja 2013

Chleb pszenny na zakwasie i piwie



Chleb ten piekłam pierwszy raz, ale okazał się tak smaczny, że mimo lekko spalonej skórki postanowiłam się z Wami natychmiast podzielić przepisem. Następnym razem upiekę go na dolnej półce i powinno być po kłopocie. Odkąd zaczęłam piec chleby szukam przepisu na chleb pszenny, który będzie mógł pełnić rolę codziennego, białego pieczywa. Co do walorów smakowych ten bochenek jest w czołówce. Problemem jednak jest czas, którego potrzebuje on na wyrośnięcie. Tym samym, zapracowanym polecam wypróbować go w weekend. Sowy i nocne marki mogą pokusić się o testy w tygodniu. Warto.


Składniki:
zaczyn
250ml piwa
2 łyżki zakwasu żytniego
50g mąki pszennej chlebowej
ciasto właściwe
170g mąki pszennej chlebowej
330g mąki pszennej zwykłej
10g soli
250ml wody
przygotowany zaczyn

Sposób przygotowania:
Przygotowujemy zaczyn, który będzie odpoczywał 20 godzin.
Podgrzewamy piwo do temperatury 70 stopni i zdejmujemy z ognia. Powoli mieszając wszystko trzepaczką dodajemy mąkę. Powstanie błyszcząca gęsta masa. Studzimy mieszaninę i dodajemy 2 łyżki zakwasu. Zostawiamy przykryty ściereczką na 20 godzin.

Po tym czasie mieszamy mąkę z solą, zaczynem i wodą i zostawiamy na 2,5 godziny. W tym czasie ciasto dwa razy przekładamy. Następnie wyjmujemy ciasto na omączony blat i odgazowujemy, delikatnie naciskając. Formujemy kulę i wkładamy do koszyka do wyrastania pieczywa lub durszlaka. Zostawiamy na kolejne 3 godziny aż wyrośnie.

Nagrzewamy piekarnik z garnkiem, w którym będziemy piec chleb do 260 stopni. Radzę na dolnej półce, chleb pięknie rośnie i łatwo się przypala z wierzchu. Wstawiamy żaroodporne naczynie z wodą i przekładamy ciasto do garnka. Pieczemy 10 minut. Po tym czasie wyjmujemy naczynie z wodą i zmniejszamy temperaturę do 220 stopni. Pieczemy jeszcze 30 minut.

Wyjmujemy i studzimy na kratce.


sobota, 4 maja 2013

Placek z owocami i migdałową kruszonką


Jeśli lubicie dużą ilość owoców, połączenia słodko-kwaśne i migdały, które nadają ostateczny charakter temu wypiekowi - ten placek powinien przypaść Wam do gustu. Kolejny pomysł na ciasto drożdżowe, czyli deser prosty, idealny na weekendowe popołudnie. Można go spakować w koszyk i ukoronować nim wiosenny piknik. Troszkę mi smutno, że nie dostałam rabarbaru, ale trudno.

Składniki:
350g mąki pszennej
5 łyżek cukru
1 jajko
30g świeżych drożdży
180ml mleka
6 łyżek masła
pół płaskiej łyżeczki soli
900g mrożonych owoców lub jeszcze lepiej świeżych (malin, wiśni, borówek, to co lubicie byle kwaśne)
kruszonka
100g mąki
100g cukru
100g masła
100g migdałów w płatkach
kilka kropel aromatu migdałowego

Sposób przygotowania:
Rozmrozić owoce.
Do miski przesiać mąkę i cukier, dodać drożdże i jajko. Podgrzać mleko i rozpuścić w nim masło. Dodać do mąki. Połączyć wszystko mikserem. Uformowaną kulę zostawić przykrytą w misce na 2 do 3 godzin. 
Formę do ciasta nasmarować masłem. Wyłożyć do niej ciasto i odstawić na kilka minut. Przez ten czas odsączyć owoce z wody i przygotować kruszonkę - wszystkie jej składniki ugnieść dłońmi.
Owoce wyłożyć na ciasto i posypać kruszonką.
Piec 25 minut w 200 stopniach na średniej półce. Kolejne 10 minut piec na górnej półce piekarnika. 
Manewry ze zmianą półek są opcjonalne, ale u mnie się sprawdzają dla optymalnego wypieczenia spodu i kruszonki.


wtorek, 23 kwietnia 2013

Tarta amaretto z ananasem


Może czas na coś słodkiego?
Ta tarta miała mi wynagrodzić wszystko - prawie ucięte dwa palce, gdy robiłam obiad, dymiącą się pralkę i wstanie lewą nogą. Z tego też powodu nie żałowałam jej syropu amaretto, co poskutkowało trochę zbyt luźnym nadzieniem, ale tylko do czasu schłodzenia. I tak było pysznie :)  Trzeba zjadać szybko, bo z czasem ananas gorzknieje.





Składniki:
ciasto
300g mąki krupczatki
200g masła
70g cukru pudru
1 łyżeczka skórki z pomarańczy
szczypta soli
1 jajko

nadzienie
400g twarożku
pół szklanki syropu amaretto
1/2 ananasa
2 kiwi
opakowanie cukru waniliowego
1 łyżka soku z cytryny

Sposób przygotowania:
Wszystkie składniki na ciasto dokładnie ze sobą posiekać i zagnieść kulę. Zostawić na min. 60 min. w lodówce. Po tym czasie rozgrzać piekarnik do 200 stopni. Ciasto rozwałkować i przenieść do wysmarowanej masłem formy na tartę. Ciasto jest bardzo kruche, należy je przenosić ostrożnie, ale szybko. Piec 30 minut do zarumienienia się.

W tym czasie. Pokroić ananasa i kiwi w słupki. Wymieszać owoce w misce z sokiem z cytryny i cukrem waniliowym. Twarożek utrzeć z syropem. Dodawać go powoli i próbować. Jeśli uznacie, że już wystarczy to nie dodawać więcej, jeśli chcecie więcej - śmiało.

Ciasto po upieczeniu ostudzić. Wylać na nie nadzienie z twarożku, a na wierzch położyć owoce. Schłodzić w lodówce.


sobota, 20 kwietnia 2013

Pierś z kurczaka w ziołach z jabłkami


Dawno temu moja przyjaciółka zaprosiła mnie do siebie i od niechcenia przygotowała obiad według przepisu swojej erasmusowej koleżanki. Do dziś jest to jedno z moich ulubionych dań. Ciężko je popsuć, jest szybkie w przygotowaniu i wyśmienite! Można zrobić je niedbale jako danie jednogarnkowe, wtedy kroimy wszystko w kostkę i dusimy wspólnie na patelni, można też spróbować podać je w bardziej elegancki sposób - zrumienić na patelni pierś, a następnie ułożyć ją pokrojoną na sosie z plasterkami jabłek. Uwielbiam to połączenie: jabłka, boczek, zioła prowansalskie i śmietana. Niebo w gębie. Co ciekawe, w oryginalnym przepisie erasmusowej mistrzynii kuchni zamiast ziół prowansalskich był estragon. Jednak moja przyjaciółka nie miała go pod ręką więc dodała to co miała. Ja za tą wersją szaleję. 

Składniki:
2 piersi z kurczaka
100g boczku pokrojego w kostkę
2 kwaskowe jabłka
zioła prowansalskie
300g śmietany 18%
szklanka przegotowanej wody
sól i pieprz

kuskus
szklanka bulionu warzywnego

Sposób przygotowania:
Kurczaka płuczemy pod wodą, osuszamy ręcznikiem papierowym, solimy, pieprzymy i obtaczamy w ziołach z obu stron. Jabłka kroimy na pół i w plasterki (oczywiście bez gniazd nasiennych). Kaszę kuskus zalewamy gorącym bulionem, tak by sięgał 1cm ponad kaszę. Przykrywamy naczynie z kaszą talerzykiem aż wchłonie cały bulion.

Rozgrzewamy dużą patelnię, wrzucamy boczek i smażymy 2 minuty (bez oliwy - z boczku wytopi się tłuszcz, na którym będziemy smażyć resztę składników). Gdy wytopi się trochę tłuszczu, na patelnię dodajemy pierś z kurczaka. Smażymy aż obie strony się zarumienią, przewracając go od czasu do czasu.
Gdy kurczak się zarumienił dodajemy jabłka i delikatnie mieszamy je z boczkiem. Dolewamy przegotowaną wodę i dusimy pod przykryciem aż kurczak będzie ugotowany (po nakłuciu powinien wypływać z niego przezroczysty sok, ale ja i tak zawsze nadkrawam go w najgrubszym miejscu, by się upewnić).
Na koniec dodajemy śmietanę. Mieszamy na ogniu aż śmietana połączy się z pozostałymi składnikami. Jeśli sos jest za rzadki, gotujemy bez przykrycia by go odparować. Doprawiamy odrobiną soli.

Po wyłączeniu ognia kurczaka wyjmujemy z sosu i kroimy w plastry. Podajemy z sosem i kaszą kuskus.



piątek, 19 kwietnia 2013

Kwiecień z Sophie Dahl - szybka makrela


Wędzona makrela ze szpinakiem. Nie ma tutaj dużo gotowania, ale całość prezentuje się elegancko i co najważniejsze jest bardzo smaczna. Największą zaletą jest jednak czas przygotowania - 15 minut. Idealne na kolację, kiedy chcemy sobie sprawić przyjemność czymś smakowitym bez wielkiego wysiłku. Chrupka skórka ryby, chrupkie podsmażone kapary i garść świeżego, soczystego szpinaku. Polecam!

Składniki:
filety z makreli
miód do posmarowania ryby

kapary
oliwa

świeży szpinak
1 łyżka oliwy
1 łyżeczka białego octu winnego
1 czubata łyżeczka chrzanu ze słoika (u Sophie świeży)
2 czubate łyżki śmietany 18%
sól i pieprz

Sposób przygotowania:
Rybę posmarować z obu strony miodem, ułożyć w blasze do pieczenia i piec 10 minut w temperaturze 200 stopni na środkowej półce.
Kapary podsmażyć na oliwie aż będą złociste i chrupkie.
Połączyć oliwę, ocet, chrzan i śmietanę. Doprawić do smaku. 
Na talerzu położyć umyte liście szpinaku, rybę, posypać kaparami i podać z dressingiem.
To wszystko. Gotowe!



wtorek, 16 kwietnia 2013

Kwiecień z Sophie Dahl - babeczki z cukinią


Z tymi babeczkami nie było łatwo. Pierwsza próba skończyła się kompletnym fiaskiem. Zgodnie z przepisem babeczki należy piec 20 minut. Po 20 minutach w 190 stopniach moje babeczki nie nadawały się do niczego. Wyjęte za wcześnie oklapły i choć dopiekałam je jeszcze przez kolejne 15 minut to efekt końcowy był zdecydowanie niezadowalający. Prezentuję Wam podejście numer dwa. 35 minut w piekarniku i połowa cukinii. Jeśli zmodyfikuje się przepis, babeczki okazują się być bardzo smakowite. Są dobrym pomysłem na śniadanie do pracy. Zdecydowanie muszę zagłębić się w przepisy muffinek na słono.

Składniki (9 babeczek):
230g mąki pszennej (może być orkiszowa)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
60ml oliwy
170ml mleka
1 jajko
80-100g startego parmezanu lub grana padano
125g cukinii (gdy dawałam 350g ciasto się nie upiekło)
1 łyżka suszonego tymianku
pieprz i sól

masło czosnkowo-tymiankowe do podania

Sposób przegotowania:
Wszystkie składniki wrzucamy do miski i mieszamy. Może być robotem z hakiem lub ręcznie. Doprawiamy do smaku. Smarujemy oliwą formę na muffiny i przekładamy ciasto.
Pieczemy 30-35 minut w 190-200 stopniach.

Ja w ostatniej wersji piekłam ok. 30 minut i zostawiłam babeczki w stygnącym piekarniku.



niedziela, 14 kwietnia 2013

Wołowina Michoacan


W sobotni poranek padło pytanie, od którego wszystko się zaczęło:
- Kuchnia włoska czy meksykańska?
- Meksykańska! - brzmiała odpowiedź.
I w ten sposób motyw przewodni tego weekendu został przesądzony. Potem już było tylko ciekawiej. Danie jednogarnkowe, w zasadzie gulasz wołowy. Można go przyrządzić z fasolką szparagową, ale w Meksyku to jadalne kaktusy, tzw. nopales, są najpopularniejszymi warzywami i to one powinny wystąpić w tym daniu. Sceptycznie podchodziłam do możliwości dostania ich w sklepie, ale w końcu mieszkam w stolicy, więc sprawa nie była beznadziejna. Moja euforia, gdy zobaczyłam je na półce była tym większa, że obok nich stały chipotles, czyli wędzone czerwone papryczki, co pozwoliło mi przygotować tytułowe danie w duchu prawdziwie meksykańskim. Jako dodatek występuje ryż z czerwoną fasolą. Całość wyżywi 4-6 osób.


Składniki:
gulasz
1kg pokrojonej wołowiny gulaszowej
2 średnie cebule pokrojone w kostkę
5 posiekanych ząbków czosnku
400g pokrojonych w kostkę pomidorów (mogą być z puszki)
1 (jeśli ma być w miarę łagodnie) lub 2 papryczki chipotles
350g kaktusa lub fasolki szparagowej
1l bulionu wołowego
olej
mąka pszenna do obtoczenia mięsa
sól i pieprz

dodatkowo
1 szklanka ryżu 
1 puszka czerwonej fasoli
sól i olej

Sposób przygotowania:
Mięso obtoczyć w mące i podsmażyć na oliwie na dużej patelni lub jeśli macie szybkowar to w szybkowarze. 
Dodać cebulę i czosnek, ponownie podsmażyć. 
Dodać pomidory, papryczki chipotles i kaktusa lub fasolkę. Zalać bulionem tak by zakrył mięso. Gotować na średnim ogniu w szybkowarze 45 minut lub 1,5 godziny na patelni pod przykryciem, aż wołowina będzie miękka. Na koniec doprawić do smaku solą.

Gdy gulasz się gotuje można przygotować ryż. Ja podsmażam chwilę ryż na oleju na patelni, solę i dolewam  gorącej wody tak by zakryła ryż. Przykrywam patelnię i czekam, aż ryż wchłonie wodę. Gdy to nastąpi, mieszam ryż i dodaję przepłukaną wcześniej czerwoną fasole z puszki, ponownie doprawiam i dolewam wody. Czynność mieszania i dolewania wody powtarzam do czasu aż ryż będzie ugotowany.


środa, 10 kwietnia 2013

Kwiecień z Sophie Dahl - zielona zupa z pesto


Kwiecień W kuchni wieczorem ogłasza miesiącem testowania przepisów z książki "Na każdą porę. Rok w przepisach" Sophie Dahl. I tu już w weekend pojawił się podstawowy problem. Do jakiej pory roku zajrzeć? Wiosny czy zimy...? Kto to wie? Przesądził nadmiar pesto, który pozostał mi po tym jak przygotowałam je sobie do kanapek z mozarellą. Wygrała wiosna. I niech to będzie dobry znak. 

Skorzystałam w pierwszej kolejności z zupy z groszku i z cukinii z pesto. Do tej pory pojawił się tu zarówno krem z groszku (klik) jak i zupa z cukinii (klik), ale wywoływanie wiosny trwa dalej, więc konsekwentnie gram z zielone :) Zupa robi się sama, jest smaczna, niezbyt gęsta i można ją podać zarówno na ciepło, jak i na zimno. U mnie bez rukoli, za to z oliwą truflową, która ostatnio jest u mnie popularną przyprawą do zup.

Składniki:
1 mała cebula pokrojona w drobną kostkę
1 cukinia (300g)
450g mrożonego groszku
3,5 szklanki bulionu drobiowego
3 łyżki pesto (klik)
oliwa
sól i pieprz
Sophie dodaje jeszcze garść rukoli

Sposób przygotowania:
W garnku, na oliwie podsmażyć cebulę aż się zeszkli. Dodać cukinię, zalać bulionem i gotować 5 minut. Dodać groszek i gotować kolejne 15 minut. Gdy groszek będzie miękki zmiksować zupę blenderem ręcznym. Dodać pesto, dosolić, ewentualnie dodać pieprzu. Gotowe.

Podawać z grzankami i oliwą truflową.


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Minął ROK

Minął rok, od kiedy zamieściłam tu swój pierwszy wpis. Od tego czasu poznałam trochę dokładniej tajniki fotografii kulinarnej, kupiłam/dostałam kilka pięknych książek kucharski i poznałam kilkanaście blogów, które są obecnie dla mnie inspiracją. Czas odświeżyć dobrze znane kąty i ruszyć w dalszą drogę z wyżej postawioną poprzeczką. 

Z nowym rokiem i wiosną W kuchni wieczorem doczekało się swojego logo:


Od ponad pół roku działa również fanpage na Facebooku, gdzie pojawiają się informacje o nowych wpisach oraz ciekawostki na temat książek i fotografii kulinarnej. Mam już 17 fanów!!!

Najważniejsze jednak, że planuję narzucić sobie pewną dyscyplinę wpisową, a pierwszym krokiem do niej jest wprowadzenie cyklu wpisów, w którym każdy miesiąc będzie poświęcony jednej książce kulinarnej, z której przepisy będę testować. W kwietniu zaczynam od Sophie Dahl. Wpisy niezwiązane z cyklem książkowym oczywiście również będą się pojawiać z nie mniejszą częstotliwością.

Zapraszam do śledzenia bloga i dziękuję Wam za odwiedziny i wszystkie komentarze, które do tej pory zostawiliście. Mam nadzieję, że z każdym miesiącem będzie jeszcze bardziej ciekawie.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Kurczak po baskijsku


Pierwszy raz jadłam chorizo właśnie w kurczaku po baskijsku. Rzadko zdarzają się smaki, które możemy uznać za nowe, a tak było w przypadku tej kiełbasy. Jeśli zdecydujecie się na jej zakup, kupcie tą droższą, hiszpańską. Przynajmniej pierwszy raz, żebyście mogli poczuć jak powinna smakować. Ostatnio skusiłam się na chorizo od polskiej marki i srogo się zawiodłam. Poniżej przepis na jedno z moich ulubionych dań jednogarnkowych.

Składniki:
2 ćwiartki kurczaka
1 duża biała cebula pokrojona w grubą kostkę
2 czerwone papryki pokrojone w kwadraty
2 ząbki czosnku drobno posiekane
1 pętko kiełbasy chorizo (pokrojone w półplasterki)
1 łyżka przecieru pomidorowego
1 szklanka ryżu
2-3 szklanki bulionu warzywnego
10 czarnych oliwek
1,5 łyżki suszonego tymianku
mąka pszenna
sól i pieprz do smaku


Sposób przygotowania:
Kurczaka umyć i osuszyć. Posypać solą i pieprzem, obtoczyć w mące. Smażyć na dużej patelni do czasu aż się zrumieni z obu stron. Często obracać. Następnie wyjąć i przełożyć na talerz wyłożony ręcznikami papierowymi.

Na tej samej patelni podsmażyć cebulę i paprykę aż cebula się zeszkli. Dodać czosnek, kiełbasę chorizo i przecier. Podsmażyć aż kiełbasa się przyrumieni. Dodać szklankę ryżu. Podsmażyć. Dolać bulion. Doprowadzić do wrzenia. Przełożyć na patelnię usmażonego kurczaka i dusić pod przykryciem, aż mięso będzie ugotowane, a ryż miękki. Od czasu do czasu wymieszać, by potrawka nie przywarła do dna patelni. W razie potrzeby dolać przegotowanej wody.

Na koniec dodać oliwki i tymianek. Dosolić do smaku.