wtorek, 31 lipca 2012

Crumble


Najprostszy z prostych, a przy tym niesamowicie smaczny. Deser w postaci owoców pod kruszonką. Chrupkie ciasto i gęsta, soczysta, aromatyczna mieszanka owoców. Moim zdaniem kluczem są tu przyprawy. Imbir i cynamon. Obłędny smak w połączeniu z lodami śmietankowymi. Koniecznie podane zaraz po upieczeniu. Można dodać otartą skórkę z pomarańczy i wykorzystać różne owoce. Najważniejsze, by łączyć słodkie z kwaśnym.

Składniki:
3 nektarynki obrane, pokrojone na kawałk
2 garście malin
3 garście borówek amerykańskich
wybaczcie, że nie podaję gram, ale to się widzi w zależności od liczby i wielkości foremek
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
łyżka cukru
łyżka mąki pszennej lub kukurydzianej
kruszonka
80g mąki
40g cukru
40g zimnego masła

Sposób przygotowania:
Owoce mieszamy z przyprawami, cukrem i mąką. Przekładamy do foremek.
Składniki na kruszonkę wyrabiamy rękami. Posypujemy obficie owoce. Wierzch możemy posypać dodatkowo cukrem. 
Pieczemy w temperaturze 190 stopni do czasu aż kruszonka będzie twarda i delikatnie rumiana.




sobota, 28 lipca 2012

Potrawka piwna

 

Nie każdemu odpowiada chłopskie jadło. Ja akurat bardzo lubię od czasu do czasu zjeść tłustą potrawkę, na którą przepis wygląda jakby do garnka wrzucono wszystko, co akurat się miało pod ręką. Kiełbasa, kapusta, a żeby zagęścić - pieczywo i to niekoniecznie pierwszej świeżości. Całości dodaje charakteru nietypowe połączenie: piwo i śmietana. Można się tym najeść. W zależności od ilości bulionu, albo możemy danie przerobić na zupę, albo na treściwą potrawkę.

Składniki:
300ml piwa
1,5l rosołu
250g cienkiej kiełbasy
1 cebula
2 ząbki czosnku
200g kiszonej kapusty
pół bagietki paryskiej + 5 kromek ciemnego chleba wiejskiego
200g śmietany 18%
2 łyżki suszonego majeranku
pieprz i sól

Sposób przygotowania:
Rosół doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć płomień, dodać kapustę (wcześniej przepłukaną wodą) i gotować.
Pieczywo pokroić na kawałki (bok 3cm), przełożyć do miski i zalać piwem.
Kiełbasę pokroić w kostkę. Cebulę i czosnek posiekać i podsmażyć na patelni razem z kiełbasą. Kiedy kiełbasa będzie rumiana dosypać 2 łyżki majeranku i podsmażyć.
Zawartość patelni wlać do gotującego się z kapustą rosołu. Pieczywo z piwem rozgnieść widelcem i również dodać do zupy. Gotować aż kapusta zmięknie.
Wyłączyć ogień, dodać do zupy śmietanę i starannie wymieszać. 
Doprawić solą i pieprzem.


wtorek, 24 lipca 2012

Bakłażan w cieście


To danie to jedno z moich pierwszych odkryć kulinarnych. Pamiętam je szczególnie, bo przez długi czas wobec niezaprzeczalnego talentu kucharskiego mojej mamy nawet nie starałam się próbować swoich sił w tej dziedzinie. Nadszedł jednak dzień, kiedy dowiedziałam się, że na świecie istnieją bakłażany. To była pewna przewaga, bo fioletowy kabaczek nie pojawiał się do tej pory u mnie w domu. Odkrycie to zawdzięczam stołówce na uczelni, która nie zawsze miała w swym repertuarze coś jadalnego, ale od czasu do czasu raczyła takim oto frykasem. Nie jestem pewna, co do ówczesnego wyglądu i składu tego dania, ale na pewno były bakłażany w cieście i sos pomidorowy, a czy w środku czy na wierzchu to, już doprawdy, nie czas na wymaganie ode mnie aż takiej pamięci :)

Składniki:
1 bakłażan pokrojony na plasterki grubości 0,5 - 1 cm
ser żółty
ciasto
2 jajka 
100g mąki
szklanka wody
solidna szczypta soli
łyżka ziół prowansalskich
sos pomidorowy
2 szalotki
2-3 ząbki czosnku
garść kaparów
1 puszka krojonych pomidorów
garść bazylii
kilka plasterków konserwowej papryczki chilli (ja wrzuciłam tylko 3, bo potrafię przesadzić)
sól, pieprz, cukier do smaku

Sposób przygotowania:
Plasterki bakłażana obsypujemy solą i układamy na ręcznikach papierowych (sól ma wyciągnąć goryczkę).

Przygotowujemy sos. Na oliwie podsmażamy posiekane szalotki, czosnek, kapary i papryczkę chilli. Dodajemy pomidory, doprawiamy sól, pieprz i cukier, delikatnie redukujemy. Gdy wyłączymy palnik, dosypujemy pokrojoną świeżą bazylię i meiszamy.

Przygotowujemy ciasto. Łączymy dokładnie wszystkie składniki.

Bakłażany układamy "w kanapkę" po środku wkładając żółty ser (grubość ok.3mm): bakłażan - ser - bakłażan. Tak ułożone maczamy w cieście i przekładamy na rozgrzaną na patelni oliwę. Smażymy po obu stronach.

Podajemy polane obficie sosem pomidorowym.


niedziela, 22 lipca 2012

Ciasto drożdżowe z malinami i borówkami


To ciasto to absolutny hit. Jest pyszne, banalnie proste i imponująco wygląda. Od razu podkreślam, że przepis, jest przepisem Olgi z bloga Początkująca pani domu. Olga pisała, żeby robić podwójną ilość ciasto, ponieważ w jej formie wyszedł z niego cienki placek. Moje doświadczenia są diametralnie inne. Użyłam normalnej okrągłej formy, a ciasto wyrosło ogromne :)

Składniki:
40g świeżych drożdży
225g cukru
3 jajka
szczypta soli
220ml mleka
120ml szklanki oleju
0,5kg mąki pszennej tortowej
maliny i borówki amerykańskie
na kruszonkę
80 g cukru
80 g masła
160 g mąki

Sposób przygotowania:
Wszystkie składniki oprócz mąki, owoców i składników na kruszonkę mieszamy w dużej misce. Odstawiamy wg Olgi na minimum 4 godziny. Ja odstawiłam na jeszcze trochę mniej, pewnie ok 3,5h. 

Po tym czasie dodajemy mąkę i mieszamy. Mieszałam mikserem, choć  finalnie ciasto jest dość ciągnące się i ciężkie. Przelewamy do formy wysmarowanej dobrze masłem i łyżką równomiernie rozprowadzamy. Na wierzch wysypujemy owoce. Kruszonkę zagniatamy rękami, aż z każdego kawałka ciasta można utworzyć zwarty kawałek po ściśnięciu ręką. Kruszonkę kruszymy w rękach i wysypujemy na wierzch ciasta.

Tak jak podaje Olga pieczemy 50 min. w temperaturze 180 stopni. U mnie czas ten sprawdził się co do minuty. Sprawdzamy drewnianym patyczkiem, czy ciasto jest już gotowe.

I nie przestraszcie się, kiedy będzie rosnąć jak szalone :)




sobota, 21 lipca 2012

Tartaletki z malinami i borówkami



Tartaletki. To chyba najbardziej wdzięczny temat do fotografii, a zarazem wypiek, którego przygotowanie zajmuje niewiele czasu. Bazą jest kruche ciasto przedstawione w poprzednim wpisie. Zwracam jednak waszą uwagę na fakt, że boki ciasta, kiedy podpieka się je bez żadnej zawartości kurczą się i w rzeczywistości stają się niższe niż się spodziewaliśmy. Dodatkowo przypominam o nakłuwaniu spodu widelcem, by nie wybrzuszał się za bardzo (można też ciasto obciążyć kulkami do pieczenia lub grochem - u mnie ryż się nie sprawdza, jest za lekki). Krem przygotowałam z serka mascarpone z bitą śmietaną i cukrem waniliowym. Sama słodycz, więc koniecznie dodajcie kwaśne owoce, by deser nie był zbyt mdły.



Składniki:
ciasto
250g mąki pszennej tortowej
120g schłodzonego masła
100g cukru
1 jajko
krem
150g serka maskarpone
200g ubitej śmietany do deserów 36%
1 łyżeczka cukru waniliowego 
maliny i borówki

Sposób przygotowania: 
Jeśli macie malakser, wsypujemy mąkę i cukier i pokrojone w kostkę masło, a następnie w malakserze ostrzami tniemy wszystko raz wolniej raz szybciej, trochę w trybie pulsacyjnym, do uzyskania konsystencji lekko wilgotnego piasku. Następnie dodajemy jajko i powtarzamy czynność, aż ciasto zaczyna nam się zbijać w duże kawałki, które należy wyrobić przez minutę ręcznie. 

Jeśli malaksera brak, mieszamy mąkę z cukrem na blacie/stolnicy/dużej desce, wrzucamy kawałki masła i kroimy nożem. Mamy uzyskać "mokry piasek". Nie używamy rąk, by masło nie roztopiło się od ciepła rąk i nie zaczęło się wszystko lepić. Następnie dodajemy jajko i postępujemy podobnie, z tym, że ciasto zaczyna być bardziej lepkie i należy je na koniec wyrobić rękami, by jajko dobrze się rozprowadziło.

Gotowe ciasto wkładamy na min. 30 min. do lodówki.

Po wyjęciu dzielimy ciasto na 4 porcje i rozwałkowujemy na wielkość foremek do tart. Wykładamy nim foremki, nadmiar odcinamy wałkiem. Koniecznie dokładnie nakłuwamy spód ciasta. Pieczemy 20-25 min. do zarumienienia się. Następnie wykładamy na kratkę, by wystygły.

W tym czasie robimy krem. Ubijamy śmietanę z cukrem waniliowym, dodajemy serek mascarpone i wszystko razem dokładnie mieszamy mikserem. Ostudzone ciasto wypełniamy kremem i dekorujemy owocami.




piątek, 20 lipca 2012

Letnia tarta z malinami i borówkami


Tak jak obiecałam, od dziś przez 3 dni wypieki z dodatkiem malin i borówek amerykańskich. W pierwszej kolejności pojawił się pomysł na klasyczną tartę z owocami. Tak się złożyło, że akurat kilka dni temu oglądałam program, w którym taka tarta występowała. Oryginalny przepis znajdziecie na stronie kuchni+ "Jakubiak w sezonie 4", ale u mnie zaistniały pewne modyfikacje. Przede wszystkim polecam przepis na kruche ciasto, które sprawdziło się bardzo dobrze. Krem, który wypełnia tartę jest bardzo delikatny, waniliowy i słodki (w oryginale bazuje na serkach homogenizowanych i aż 6 jajkach, u mnie mniej jajek plus ser mascarpone). Uwaga na owoce, które mają tendencję do puszczania soku w trakcie pieczenia. Tak się stało z borówkami, które zabarwiły ciasto na siny kolor, ale od czego mamy tony cukru pudru ;)

Składniki:
ciasto
250g mąki pszennej tortowej
120g schłodzonego masła
100g cukru
1 jajko
krem
300g waniliowego serka homogenizowanego
100g serka mascarpone
50g cukru
1 łyżeczka esencji waniliowej
3 jajka + 3 żółtka (stąd ten piękny pomarańczowy kolor)
na wierzch
maliny
borówki amerykańskie
piana z 2 białek + 3 łyżek cukru pudru

Sposób przygotowania:
Jeśli macie malakser, a ja od niedawna mam to szczęście, to wsypujemy mąkę i cukier i pokrojone w kostkę masło, a następnie w malakserze ostrzami tniemy wszystko raz wolniej raz szybciej, trochę w trybie pulsacyjnym, do uzyskania konsystencji lekko wilgotnego piasku. Następnie dodajemy jajko i powtarzamy czynność, aż ciasto zaczyna nam się zbijać w duże kawałki, które należy wyrobić przez minutę ręcznie. 
Jeśli malaksera brak, mieszamy mąkę z cukrem na blacie/stolnicy/dużej desce, wrzucamy kawałki masła i kroimy nożem. Mamy uzyskać "mokry piasek". Nie używamy rąk, by masło nie roztopiło się od ciepła rąk i nie zaczęło się wszystko lepić. Następnie dodajemy jajko i postępujemy podobnie, z tym, że ciasto zaczyna być bardziej lepkie i należy je na koniec wyrobić rękami, by jajko dobrze się rozprowadziło.

Gotowe ciasto wkładamy na min. 30 min. do lodówki.
Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni.

Przygotowujemy masę, dokładnie miksując wszystkie podane składniki. Masa jest dość rzadka.
Formę na tartę smarujemy masłem.

Po 30 min. wyjmujemy ciasto. Rozwałkowujemy je na blacie oprószonym mąką i wykładamy nim formę na ciasto. Dno nakłuwamy dokładnie widelcem, smarujemy białkiem, oprószamy mąką i wylewamy masę. Wkładamy do piekarnika na ok. 25-30 minut. Masa musi być ścięta i lekko zarumieniona. Może się delikatnie poruszać po wyjęciu, ale nie może być płynna (szczególnie widać to na środku ciasta).

Gdy ciasto się piecze można ubić pianę z białek z cukrem.

Kiedy tarta się podpiekła wyjmujemy ją i układamy na niej owoce. Na koniec możemy posmarować ją pianą z białek - grubo, cienko, kleksy, jak kto woli. Ja zrobiłam bardzo cienką, prawie niewidoczną pod cukrem pudrem warstwę, której trochę zaszkodziły wodniste borówki.

Wkładamy ponownie do piekarnika do czasu aż beza się upiecze i lekko zarumieni (ok. 10 min.).
Kiedy tarta ostygnie możemy posypać ją dodatkowo cukrem pudrem.

Smacznego!



Weekend pod hasłem wypieków


Z serii ogłoszeń drobnych, chciałabym Was poinformować, że od dziś rozpoczynam trzydniowy, weekendowy cykl poświęcony słodkim wypiekom, których motywem przewodnim są dostępne teraz sezonowe owoce. U mnie to maliny i borówki amerykańskie. Kiedy zobaczyłam je w sklepie nie mogłam się im oprzeć. Miałam co najmniej 5 pomysłów na ich wykorzystanie, ale ostatecznie ograniczyłam się do 3. Skupiłam się na przepisach, które bardzo chciałam szybko wypróbować. Tymi przepisami będę dzielić się z Wami od dziś do niedzieli. To znaczy, że jeszcze dziś po południu przygotuję kolejny wpis, z pierwszym weekendowym wypiekiem. Mam nadzieję, że przydadzą się tym, którzy tak jak ja koniecznie chcą przynieść do domu koszyczek owoców leśnych i nie do końca jeszcze wiedzą co mogliby z nimi zrobić, choć szczerze mówiąc, wątpię, by w naszej blogowej społeczności kulinarnych maniaków taki przypadek był możliwy :)

Zapraszam do śledzenia bloga w weekend z miską pełną malin, jagód, borówek, poziomek i wszystkiego na co jeszcze macie ochotę.

Twarożek na słodko z malinami i borówkami amerykańskimi


Dziś znów z serii śniadania. Twarożek tym razem na słodko, dodatkowo z leśnymi owocami. Proste letnie śniadanie. Po wczorajszym szale pieczenia zostało mi jeszcze odrobinę owoców, a mianowicie borówek amerykańskich i malin. Te ostatnie to chyba moje ulubione owoce w ogóle. Poniżej banalny przepis.

Składniki:
200g sera białego półtłustego
150-170g śmietany 18%
1 łyżeczka cukru waniliowego
2 łyżki (niezbyt kopiaste) cukru białego
1 garść malin
1 garść borówek amerykańskich

Sposób przygotowania:
Ser ubijamy widelcem ze śmietaną i cukrem. Dodajemy owoce i delikatnie mieszamy. Gotowe.
Najlepiej smakuje z ulubionym świeżym pieczywem.


Przepis dodaję do akcji:

czwartek, 19 lipca 2012

Placki z cukinii a'la komisarz Nemhauser


Placki z cukinii. Całkiem przyjemna alternatywa dla placków ziemniaczanych. Zrobione we właśnie odmalowywanej kuchni i pod wpływem właśnie czytanej lektury. Nigdy nie byłam fanką kryminałów, ale w księgarni przykuła moją uwagę wyprzedaż -30% i opis na okładce. Książka ma tytuł Granatowa krew, autorem jest Wiktor Hagen, a bohaterem komisarz Nemhauser, który na drugim etacie potajemnie pracuje jako kucharz. Nie jest to główną częścią fabuły (choć znaczącą), ale jeśli jest tam napisane, że do placków ziemniaczanych Nemhauser dodaje garam masalę i dzięki temu jest uważany za szczególnie uzdolnionego kulinarnie, to ja ten patent musiałam wypróbować. Tyle, że placki są z cukinii, bo sezon na nią nastał. Spróbowałam, podałam z kleksem śmietany z czosnkiem i przyznaję, przyprawa nadała plackom charakteru. Polecam!
Przy okazji polecam książkę. Bardzo przyjemnie czytać fikcję, która rozgrywa się zaraz na sąsiedniej ulicy. Niech nie zmylą Was nazwiska autora i bohatera. Książkę napisał Polak, a akcja toczy się w Warszawie. Jako ciekawostka, Wiktor Hagen po studiach ponoć pomagał koledze prowadzić restaurację w Paryżu.

Składniki:
2 średnie cukinie
1 jajko
2 szalotki
2 ząbki czosnku
50-100g mąki pszennej
łyżka przyprawy garam masala
szczypta soli i pieprzu
oliwa do smażenia
dip
śmietana
czosnek
zioła prowansalskie (zamieniłabym na ogórek zielony, gdybym miała pod ręką - wyszłoby tzatziki)

Sposób przygotowania:
Cukinię zetrzeć na tarce z grubymi oczkami. Czosnek i szalotki posiekać. Wymieszać wszystko razem z jajkiem, mąką i przyprawami. Smażyć małe placki na rozgrzanej na patelni oliwie.
Dip: Jeśli jest ogórek to go zetrzeć i wszystko dokładnie wymieszać. Jeśli nie ma - tylko wymieszać ;)

Przepis dodaję do akcji:

środa, 18 lipca 2012

100lat Julio! - moja pierwsza akcja kulinarna


W ostatnim poście pisałam o książce "Moje życie we Francji", portretującej Julię Child. Chciałabym Wam przypomnieć, że Julia Child przyszła na świat 15 sierpnia 1912, więc w te wakacje mija setna rocznica jej urodzin. Tyle lat to wyjątkowa rocznica, a rocznice to wspaniały pretekst do wystawnych przyjęć i kolacji, które były specjalnością tej niepokonanej kobiety. Tym samym ogłaszam, że przygotowałam swoją pierwszą akcję na durszlaku 100lat Julio!, do uczestnictwa w której serdecznie Was zapraszam. Akcja startuje 1 sierpnia i trwa cały miesiąc. W ramach akcji przygotowujemy potrawy według przepisów tej popularnej Amerykanki. Zapraszam już dziś.

Niech to będzie miesiąc Julii Child!

wtorek, 17 lipca 2012

Julia Child "Moje życie we Francji"

Wreszcie i mi udało się przeczytać wspaniałą książkę Alexa Prud'homme'a i Julii Child o jej życiu nie tylko we Francji. 

Jeśli marzycie o zwolnieniu tempa, ucieczce od mozołu codziennej pracy, chcecie smakować nie tylko sole meuniere, ale i samo życie to w tej lekturze znajdziecie portret kobiety, która robiła to jak nikt inny. Przez ponad 35 lat nie do końca wiedziała co ze sobą zrobić. Pracowitości jej nie brakowało, ale ewidentnie pragnęła się poświęcić czemuś co wzbudzi w niej pasję.

W wieku 34 lat wyszła za mąż za Paula Childa, który okazał się jej księciem z bajki. W roli rumaka występowało amerykańskie kombi, a bajkowy pałac leżał nie gdzie indziej, jak w pięknym Paryżu, który właśnie otrząsał się po II wojnie światowej. Rosła Amerykanka wkroczyła doń pewnym krokiem, bo choć czasami wspominała, że towarzyszył jej delikatny strach, na zewnątrz zachowywała pokerową twarz. Wrodzona otwartość szybko zjednywała jej przyjaciół i otwierała serca nieufnych Francuzów. Przyjęła postawę pokornego ucznia, ale tylko wobec tych, którzy jej zdaniem na to zasługiwali. Ceniła sobie towarzystwo ludzi,  od których mogła się czegoś nauczyć i z którymi mogła dzielić swoją największą pasję, a jeśli ktoś nie przypadł jej do gustu, bez zbędnych sentymentów, po prostu nie poświęcała mu uwagi.

Książka opowiada koleje losu Julii. Rozpływa się ona w niej nad dawno jedzonymi potrawami, chwali kolejnych francuskich szefów kuchni i wspomina długoletnią pracę nad wydaniem pierwszego tomu sławetnego Mastering the Art of French Cooking. Czy wyobrażacie sobie, by jakiś dzisiejszy celebryta spędził 10 lat nad pisaniem jednej książki? Przygotowywanie tej pozycji to jeden z głównych wątków lektury. Dopiero po przeczytaniu Mojego życia we Francji jesteśmy w stanie w pełni docenić jakiego kalibru dzieło mamy w rękach. Każdy rozdział, a w nim każda potrawa to starannie  zbadany, na kilka sposobów wypróbowany i specjalnie narażany na błędy (by ostrzec przed nimi czytelniczki) przepis, dodatkowo przetłumaczony na amerykańskie realia. Co innego robić kruche ciasto z mąki francuskiej, a co innego z mąki amerykańskiej. Julia Child jest tego świadoma. Jej profesjonalizm i wytrwałość aż przygniata.

Oprócz Julii Child, równorzędnym bohaterem jest ukochana przez nią Francja. Warto podkreślić, że to Francja spokojna, nie opanowana jeszcze przez tłumy turystów. Paryż niczym wielki targ oferuje świeże warzywa, ryby i mięsa. Sprzedawcy są dumni ze swoich towarów i za punkt honoru stawiają sobie jakość. Można z nimi porozmawiać i poradzić się w kwestiach kulinarnych. Priorytetem jest dobry towar i smaczne jedzenie. Z targu przenosimy się do licznych restauracji, z których każdą sławi nazwisko kucharza, ręczącego za jakość tego co na talerzu. Julia Child dzięki koneksjom męża i własnemu urokowi wielu z nich zna osobiście i uważnie podgląda, by w domu powtarzać ich dzieła samodzielnie. Gdy tylko nadarza się okazja wyprawia przyjęcia, na których popisuje się swoim talentem, ku uciesze znajomych i przyjaciół.

Styl życia jaki prowadzą Childowie jest obecnie niewyobrażalny, a świat w jakim żyją wydaje się nieodwracalnie należeć do przeszłości. Bez telewizji, bez telefonów komórkowych, bez komputerów i internetu. By amerykańska gospodyni domowa mogła dowiedzieć się czegoś o kuchni francuskiej musi albo do Francji pojechać, albo przeczytać na ten temat wyczerpującą publikację, którą pragnęła dostarczyć jej właśnie Julia Child i jej dwie francuskie przyjaciółki. Cały dzień poświęcony jest zakupom, gotowaniu i szkoleniu się w tej sztuce. Dodatkowo masę czasu zajmuje pisanie księgi poświęconej francuskiej kuchni. Gdy dzień zbliża się ku końcowi można pójść do restauracji lub spotkać się z przyjaciółmi. To wszystko Paul Child utrwala aparatem Graflex i opisuje w listach do swojego brata. Inaczej smakuje wino, inaczej smakuje ówczesna kura. Inaczej wygląda Paryż, inaczej toczy się życie. Dla tej inności, tak atrakcyjnej w zderzeniu z dzisiejszymi czasami warto sięgnąć po tę książkę.

Julia Child i Alexa Prud'homme
Moje życie we Francji
Wydawnictwo Literackie, Czerwiec 2010
Liczba stron: 496

Caprese na śniadanie

Uwielbiam poranki, kiedy nigdzie nie trzeba się spieszyć. Można wstać, jednym otwartym okiem przejrzeć wiadomości, a kiedy zaburczy w brzuchu iść do lodówki i zobaczyć co może nam posłużyć za źródło inspiracji. Kulka mozzarelli i jeden pomidor, który uchował się schowany gdzieś głęboko w koszyku z warzywami. Oliwa z oliwek jest zawsze, podobnie ocet balsamiczny. Bazylia rośnie w doniczce i zastanawia się od dawno po co, bo ciągle więcej na nią patrzę niż z niej korzystam. Zdjęcia zrobione telefonem od niechcenia, bo przecież w święto lenistwa nie będę wywoływać RAWów. Do caprese lubię dodawać oliwki, bo zaostrzają jej smak.

Składniki:
1 pokrojony na kawałki pomidor
1 podarta na kawałki mozzarella (moim zdaniem lepiej oblepia ją wtedy sos)
garść czarnych oliwek
sos
jeden plasterek cebuli
2 ząbki czosnku (wg uznania)
łyżka octu balsamicznego
3 łyżki oliwy
dwie garście liści bazyli
spora szczypta soli
szczypta pieprzu

Sposób przygotowania:
Dresing można przygotować ucierając wszystkie składniki w moździerzu, ale ja używam do tego blendera ręcznego, który sieka wszystko błyskawicznie, a dodatkowo ładnie łączy oliwę z octem.
Dresingiem polewamy wymieszane w misce pomidory, mozzarellę i oliwki. Sosu nie wlewajcie za dużo, żeby sałatka nie pływała. Nadmiar można wstawić do lodówki i wykorzystać następnego dnia.


wtorek, 10 lipca 2012

Letnia tarta z cukinią


Przepis powstał z potrzeby żołądka :) i spełnia wymogi przygotowania czegoś szybko, z cukinią i przy minimum nakładu pracy. Stąd też wygodne zawsze ciasto francuskie. Niestety tuczące, również jak zawsze. Co ciekawe, po powrocie do domu okazało się, że cukinia w momencie nabijania jej na kasę występowała pod przykrywką i pan kasjer zobaczył w niej ogórek krótki. Panu więc dedykuję przepis i polecam zabawę w znajdź 5 różnic.

Składniki:
ciasto francuskie
1 młoda cukinia
pół małej cebuli
2 ząbki czosnku
łyżeczka kaparów
kilka czarnych oliwek
3 plasterki szynki
200g śmietany 18%
2 jajka
4 plasterki sera żółtego
płaska łyżeczka ziół prowansalskich
sól i pieprz

folia aluminiowa
fasola/groch lub ciężarki do obciążania ciasta

Sposób przygotowania:
Ciasto kroimy w kwadrat troszkę większy niż spód formy na tartę. Pozostały kawałek zachowujemy.

Formę na tartę wykładamy wyciętym ciastem francuskim, tak by pokrywała spód i boki. Możemy zawinąć wystające rogi ciasta do środka, nie trzeba ich ucinać (szkoda ciasta). Na ciasto kładziemy folię aluminiową i wysypujemy obciążeniem. Wstawiamy na 10 min. do nagrzanego do 180 stopni piekarnika.

Na oliwie podsmażamy pokrojoną w kostkę cukinię z cebulą, czosnkiem, kaparami i oliwkami. Bardzo krótko, chodzi o przeniknięcie się smaków. Cukinia nie powinna się rozpadać. Zdejmujemy patelnię z ognia, dodajemy zioła, sól i pieprz i mieszamy.
 
W osobnej misce mieszamy ze sobą śmietanę, jajka i pokrojne w kostkę plasterki sera. Doprawiamy solą i pieprzem.

Wyjmujemy tartę z piekarnika. Jeśli się nam gdzieś wybrzuszyła, łyżką przygniatamy. Na podpieczony lekko spód wkładamy pokrojoną w kostkę wędlinę i cukinię z dodatkami z patelni. Zalewamy wszystko mieszanką śmietany, jajek i sera.

Pozostałą część ciasta francuskiego nacinamy w naprzemienne paski tak, by po rozciągnięciu uzyskać siatkę. Przykrywamy nią ciasto. Można posmarować ciasto jajkiem.

Całość wstawiamy ponownie do piekarnika, do zrumienia się i ścięcia farszu. U mnie zajęło to ok 30 minut w temperaturze 180 stopni.



Przepis dodaję do akcji:

niedziela, 8 lipca 2012

"Życzymy państwu smacznego"

Drodzy, dawno nie pisałam i dziś również bez przepisu, ale zapraszam do obejrzenia dokumentu na kuchni+ dziś o 12.55 - "Życzymy Państwu smacznego". Filmu jeszcze nie widziałam, więc tematykę i przesłanie wnioskuję z trailera:


Czy takie filmy są tendencyjne? Czy na co dzień zastanawiamy się jaka jest prawdziwa cena towarów kupowanych przez nas za grosze w supermarketach? Jaka jest faktyczna wartość jedzenia? Gdzieś w duchu wiemy, że to czego dowiadujemy się z tego typu dokumentów nas nie zaskakuje. Tylko czy to wpłynie na nasze wybory?