sobota, 21 lutego 2015

Jak polubić gotowanie

Ostatnio dość często spotykam się z wyznaniami: "nie umiem przekonać się do gotowania", "chciałabym zacząć gotować, ale nie mogę się zebrać", "powiedzcie, że gotowanie da się polubić". Takie wypowiedzi pojawiły się nawet na kilku moich ulubionych blogach. Postanowiłam więc odpowiedzieć na pytanie jak polubić gotowanie. Po pierwsze, jest to wykonalne. Po drugie, warto z wielu powodów. Posiłki to jeden z podstawowych rytuałów podczas, których z dala od telefonów i tabletów możemy usiąść z bliskimi i porozmawiać lub posiorbać zupę w ciszy. Samo gotowanie daje dużo satysfakcji. Robisz coś z niczego. Jeśli tylko jesteś dobrze przygotowana/przygotowany to samo mieszanie w garnkach, dosypywanie, podsmażanie i cały taniec z tym związany staje się odprężający niczym prawdziwa medytacja. Wiem co mówię, choć nie zawsze tak to widziałam.

Moja przygoda z gotowaniem zaczęła się dość późno, bo na studiach. Rozumiem zagubienie, które pojawia się u początkujących i przekonanie, że temat kogoś przerasta. Nic tak mnie nie irytowało jak odpowiedź "na oko", kiedy pytałam o ilość jakiegoś składnika lub czas gotowania. Wprawa wymaga doświadczenia. Nie ma najmniejszego sensu wymagać od siebie wyczucia, kiedy dopiero zaczynamy gotować. Tak jak pisałam w notce o Julii i Paulu Child, nawet ta znakomita kucharka, guru kuchni francuskiej, swoje początki wspomina z rozbawieniem. Zrobiła kurs kulinarny, który absolutnie nic jej nie dał, a pierwszy obiad jaki ugotowała mężowi we Francji był kompletną katastrofą. 

Jak się przełamać? Trzeba działać dwutorowo - wzmacniać naszą motywację i eliminować to co zniechęca do podjęcia działań. Ja na przykład nie przepadam za robieniem zakupów, dlatego staram się to sobie maksymalnie ułatwić, ale po kolei.

1. Odpowiedni przepis i motywacja

Wybierz danie, które wiesz, że Ci zasmakuje. Jednym z lepszych sposób jest przypomnienie sobie ulubionego danie z dzieciństwa i telefon do mamy lub babci z prośbą o przepis. Jeśli wybierzesz tę opcję, zadbaj, żeby zapisać dokładnie składniki i sposób przygotowania. Naciskaj na precyzję i nie zadowalaj się odpowiedzią, żebyś gotowała lub dodawał coś na oko. Potem przeczytaj przepis i zastanów się czy wiesz, co dokładnie po kolei zrobić. Jeśli nie, dopytaj autorkę/autora.

Daj się zaczarować książkom kucharskim. Obecnie dostępnych jest wiele pięknie ilustrowanych książek kucharskich. Weź jedną z nich do ręki, przeglądaj i ładuj akumulatory, aż w końcu poczujesz, że masz ochotę rzucić się w wir przygotowywania tych pyszności. Bądź jednak ostrożna. 

Po pierwsze wybierz przepis, który w składzie ma składniki, które lubisz i znasz. Piękne zdjęcia są w stanie oczarować i przekonać nawet do zrobienia czegoś ze składników, za którymi nie przepadasz. Ja na przykład nie lubię smaku lawendy, a 2 razy próbowałam się przełamać zachęcona pięknymi zdjęciami i książkami. Efekt? Danie lądowało w koszu lub wmuszałam je w siebie z niesmakiem. 

Po drugie, wybierz danie z kilkoma składnikami. Na początek nie warto robić czegoś zbyt skomplikowanego. Zwróć uwagę na metody przygotowywania. Upewnij się, że masz wszystkie przybory i garnki użyte w przepisie.

Gotuj dla siebie. Niech pierwsze próby w kuchni nie będą naznaczone presją zaproszonych znajomych czy romantycznej kolacji. Nawet jeśli niedosolisz lub przesolisz, coś przypalisz lub niedogotujesz łatwiej to sobie wybaczysz. Gotując dla siebie będziesz z większym luzem podchodzić do tego wyzwania i skupisz się na przyjemności tworzenia.

2. Zakupy bez stresu

Zrób listę zakupów. Z przepisem w jednej dłoni i kartką w drugiej wypisz dokładnie ile i czego Ci potrzeba. Robiąc listę umieszczaj produkty z jednej kategorii obok siebie. Warzywa razem, oddzielnie nabiał, oddzielnie mięso, oddzielnie produkty sypkie. Tym sposobem w sklepie nie będziesz za każdym razem skanowała całej listy, bo produkty będą ułożone działami. 

Możesz zrobić listę zakupów za pomocą aplikacji w telefonie. Ja czasem używam appki Listonic, która informuje Cię też o promocjach w danym sklepie. Oprócz tego sama grupuje produkty kategoriami. Inne wyjście, moim zdaniem bardzo dobre, to zamówić zakupy z dowozem do domu. Niestety najczęściej jest to możliwe tylko w dużych miastach.

Na koniec, jeśli to możliwe, a w większości przypadków tak jest, zrób zakupy dzień wcześniej. Jeśli wrócisz zmęczona po wycieczce do centrum handlowego, będziesz wolała zamówić pizzę i obejrzeć film niż samodzielnie gotować. Dla osób gotujących regularnie, warto w niedzielę wieczorem, zaplanować menu na cały tydzień i wybrać się na zakupy tylko 2 razy w tygodniu. Pozwala to oszczędzić czas i pieniądze, bo mniej rzeczy się marnuje.

3. Miej wszystko pod ręką

Zakupy zrobione, więc do dzieła! Zanim jednak to nastąpi przygotuj wszystkie produkty, które będą Ci potrzebne w trakcie gotowania. Obierz i pokrój warzywa. Umieść je w oddzielnych miseczkach lub pojemnikach. Możesz grupować w jednej misce składniki, które w jednym czasie trafią na patelnię czy do garnka. Pokrój mięso, odmierz odpowiednią ilość ryżu/makaronu/kaszy, odmierz odpowiednie ilości płynów - wody, wina, bulionu. 

Miej wszystko w osobnych naczyniach pod ręką, tak jak kucharze w programach kulinarnych. To dlatego są tacy mądrzy i mówią, że wszystko da się zrobić w 15 minut. Nie doliczają 30 minut na krojenie, mycie i odmierzanie. Kiedy będziesz miał wszystko na blacie, samo gotowanie będzie banalnie proste. Wyjmij też wszystkie sprzęty, których użyjesz lub miej je przygotowane.

Jest mały druczek w tej umowie. Warto mieć zmywarkę. Stosy misek po gotowaniu kiedyś były moją zmorą. Na szczęście w końcu doczekałam się tego sprzętu i nie chcę już bez niego żyć. Jeśli jednak nie masz zmywarki, możesz po prostu poprosić o pomoc współbiesiadnika. Umowa, ja gotuję - Ty zmywasz to uczciwa propozycja. Rezygnujesz wtedy z zasady "gotuj dla siebie", ale może warto?

4. Rozkoszuj się gotowaniem

Niektórzy radzą, żeby nauczyć się przepisu na pamięć, wtedy samo gotowanie idzie gładko. Mają rację, ale nie bądź dla siebie tak wymagający. Jeśli przepis nie jest skomplikowany i składa się z 4 czy 5 kroków możesz sobie zwizualizować cały proces patrząc na miski i przybory przed Tobą, a potem po prostu go powtórzyć. Jeśli jednak jest bardziej skomplikowany, połóż książkę kucharską lub przepis na blacie i krok po kroku wykonuj zalecane czynności. Zawsze czytaj co masz zrobić teraz i w następnym kroku, żeby być przygotowanym - takie czytanie na zakładkę.

Teraz najlepsza część. Zrelaksuj się! Mieszaj delikatnie podsmażaną cebulę lub ryż do risotto i daj sobie wpaść w "mieszaniowy trans". Nigella Lawson mówi, że nic jej tak nie uspokaja jak mieszanie risotta i dolewanie bulionu. Zgadzam się z nią. Mieszaj i wąchaj. Bądź tu i teraz. Rozkoszuj się spokojnym gotowaniem. Doprawiaj i próbuj. Czujesz jak wszystko masz pod kontrolą? Tu szczypta papryki, tam listek laurowy. Skup się na pilnowaniu garnków. Jeśli coś za bardzo bulgocze, zmniejsz ogień. Dosalaj na końcu, bo w trakcie gotowania woda się redukuje i dopiero w gotowym daniu masz odpowiednie proporcje. Bądź nieustraszona!

5. Bądź dumna ze swojego dzieła

Wszystko gotowe? Udało się? Pewnie, że się udało. To jednak nie koniec. Wyjmij ładny talerz, nakryj stół, postaw swoje dzieło na środku. Bądź z niego dumna. Teraz masz czas, żeby siebie pochwalić. Możesz otworzyć butelkę wina lub nalać wody do szklanek. W nagrodę zafunduj sobie po posiłku jakiś deser - 2 kostki czekolady, albo dobry film. Możesz też nałożyć sobie miskę pyszności, które zrobiłaś i zjeść je przed telewizorem. Poświęć im jednak trochę uwagi i doceń siebie. Podelektuj się smakami potrawy z dzieciństwa lub podumaj nad nowymi smakami, które odkryłaś.

Jeśli z jakichś przyczyn nie wszystko wyszło tak jak chciałaś, zastanów się co następnym razem można zrobić inaczej. Nie poddawaj się. Trening czyni mistrza, a uczymy się przez powtarzanie. Moje pierwsze ciasto na tartę to była porażka. Smakowało jak tektura. Teraz tarta to najprostsze danie i pewniak w moim repertuarze. Z czasem poznasz swoje sprzęty i będziesz wiedzieć, z której strony piekarnik grzeje bardziej, w którym garnku nie ma co smażyć, bo zawsze się przypala i która śmietana nigdy się nie waży.

Pamiętaj, gotowanie może być formą dbania o siebie i robienia sobie przyjemności. Ta przyjemność pojawia się na wielu etapach. Czujesz ją oglądając piękne książki kucharskie, wąchając świeże warzywa na targu i patrząc na niesamowite kolory i tekstury stoisk. Obieranie warzyw i szatkowanie pozwala na chwilę wyłączyć myślenie i oddać się całkowicie mechanicznej czynności. Taki restart często pomaga. Samo gotowanie jest trochę jak magia. Poczuj się jak Panoramiks, który miesza w kotle z magicznym napojem. Nagle wszystko zaczyna ze sobą grać i osiąga harmonię, a Ty jesteś dyrygentem. Jedzenie i przyjemność z nim związan jest na samym końcu tej listy. Czasem coś nam wychodzi, a czasem się uczymy. Mam nadzieję, że zastosowanie się do moich wskazówek chociaż trochę uprzyjemni Ci gotowanie i pozwoli przygotować coś pysznego.

7 komentarzy:

  1. Jak miło, że wspomniałaś o naszej appce, dzieki! :-) Dodamy tylko, że prócz promocji i funkcji grupowania produktów, Listonic ma także porady zakupowe, które mogą pomóc w podejmowaniu zakupowych decyzji i np. zainsirować do wypróbowania zdrowszych zamienników wybranych produktów. ;-) I zgadzamy się, że najlepszym pomysłem jest planowanie menu z tygodniowym wyprzedzeniem i robienie zakupów rzadzej, ale za to większych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Wasz monitoring internetu jest pierwsza klasa ;)

      Usuń
    2. Klasa 1 - a brand 24. ;-P

      Usuń
  2. Świetny wpis. Pamiętam swoje początki - dania ze słoika i mrożonki :) A później... Później zaczęłam to lubić. Uwielbiam piec, gotowanie pociąga mnie już mniej, ale jeśli nie robię tego pod presją, to gotuję z prawdziwą przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pamiętam spaghetti w proszku. Wypieki to cudna rzecz, ale ograniczam, bo byśmy się z Mężem toczyli się jak kuleczki. Zresztą ja zawsze wolałam słone i wytrawne. Choć serniki i mazurki mogę pożerać w każdej ilości. Prawie ;)

      Usuń
  3. Wlasnie szukam motywacji zeby ugotowac cos na obiad... to jest jakas masakra Mam juz pomysl, mam skladniki ale checi brak I tak jest codziennie Nie pomaga kulinarny gust meza, ktory nie zje kurczaka, ryzu, tzw zieleniny Moze przesadzam bo zje ale bez apetytu a to juz jest naprawde dolujace bo przeciez tyle czasu poswiecam temu gotowaniu Nie stac mnie na wnajecie kogos do gotowania ani na stolowanie sie w knajpach Naprawde ta cholerna rutyna dobija I nic nie daje jesli wymyslam cos orginalego...oooo i ryb tez moj ukochany nie jada Czasami chcialabym zeby wystarczylo zjesc jakas tabletke ktora dostarczy wszystkich potrzebnych organizmowi skladnikow ahhhh jaka oszczednosc czasu i pracy :D
    zazdroszcze wszystkim ktorzy lubia gotowac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro mąż taki wybredny to może niech sam chwyci za garnki. Nic tak nie uczy pokory jak próba samodzielnego zmierzenia się z tematem. Wiem coś o tym, sama spokorniałam jak zostałam zdana na siebie ;) Docenia się wtedy pracę innych.

      Co do spędzania długiego czasu w kuchni wiem, że może to być męczące. Trzeba więc chyba szukać prostych, szybkich dań - makarony, zupy, zapiekanki i gulasze, których nie trzeba pilnować, bo same się gotują i pieką. Może też robić większe porcje, żeby starczyło na 2 albo 3 dni. Nie ma co się zarzynać w tej kuchni! :)

      Usuń