niedziela, 8 lutego 2015

Czemu czytam blogi zamiast portali internetowych...

... i Wam również to polecam?



Od około 4 miesięcy wsiąkam w blogosferę coraz bardziej. Na tyle, że przegapiłam zmianę layoutu na portalu gazeta.pl i dopiero wpis Pawła Opydo z bloga Zombie Samuraj zwrócił moją uwagę, że coś tam się zmieniło. Przede wszystkim, jednak, uświadomiłam sobie, że ja już prawie nie czytam tradycyjnych portali internetowych. Jako, że człowiek egocentrycznym zwierzęciem jest, stawiam dalej idącą tezę, że to nie tylko moja przypadłość, ale w ogóle zaczyna się odpływ czytelników z portali internetowych w kierunku blogów. Może warto, żebyście też się nimi zainteresowali, bo okazuje się, że oferują wiele atrakcyjnych treści.

Wiem, że część z Was nie śledzi blogosfery z taką pasją jak ja, więc chciałabym przełamać kilka mitów o blogach. Być może blogerzy kulinarni zafiksowani na tematyce kuchni też dowiedzą się z tego tekstu czegoś ciekawego. Potrzeba napisania tego posta wynika również z mojej frustracji związanej z tradycyjnymi mediami. Może też to czujecie? Mam wrażenie, że portale internetowe zamieniły się w tabloidy i często nawet teksty pogłębiające jakiś temat są bardzo pobieżne i mam po nich poczucie zmarnowanego czasu.

Żeby przekonać Was, że moja teoria ma solidne podstawy, zacznę od badania, które przeprowadziło Polskie Stowarzyszenie Blogerów i Vlogerów (tak proszę Państwa, istnieje coś takiego) na grupie prawie tysiąca internautów. W badaniu 45% ankietowanych deklaruje, że regularnie czyta blogi lub ogląda wideoblogi. Jesteście wśród nich? Ta liczba robi wrażenie. W rzeczywistości pewnie jest mniejsza, bo wiadomość zachęcająca do wzięcia udziału w badaniu zaczynała się od pytania czy ankietowany chce sprawdzić swoją wiedzę na temat blogów i vlogów. Część osób, dla których ta tematyka jest odległa mogła w ogóle nie zdecydować się na wzięcie udziału w ankiecie. Zawsze jednak jest to jakiś punkt odniesienia. 

Pisząc ten tekst, przez chwilę myślałam, że powinnam wyjaśnić co się stało z portalami internetowymi, że przestałam je czytać? Fakt, ich poziom merytoryczny spada i są coraz bardziej ukierunkowane na rozrywkę i sensację. Jednak prawda jest taka, że blogi po prostu lepiej spełniają moje potrzeby informacyjne. Portale przez długi czas nie miały konkurencji i to była ich siła. Teraz, kiedy blogosfera trochę dojrzała, stała się dla nich bardzo konkurencyjna. Czemu tak sądzę i zachęcam Was do zainteresowania się nią?


1. Obecnie blogi to coś zupełnie innego niż pamiętniki nastolatek
Wiele osób ciągle utożsamia blogi z miejscem ekshibicjonistycznych wynurzeń narcystycznych osób. Na pewno znalazłyby się przykłady na poparcie tej tezy, ale obecnie blogosfera jest o wiele bardziej różnorodna. Jeśli interesuje Was konkretna działka, znalezienie bloga eksperckiego, który się nią zajmuje jest nie do przecenienia.

Dam przykład Michała Szafrańskiego. Słyszeliście o nim? Po pierwsze Michał nie jest nastolatką, tylko 40-letnim mężczyzną. Po drugie, nie pisze pamiętnika, tylko pisze o bardzo poważnych sprawach takich jak pieniądze. Po trzecie, do tego co robi podchodzi w bardzo profesjonalny sposób i jakość jaką dostarcza odbiorcom swoich treści jest jakością, która stała się benchmarkiem dla innych blogerów. Życzyłabym sobie, żeby na innych polach również brano z niego przykład.

Dodam jeszcze, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że poszukując jakichś informacji w sieci już dawno trafiliście na stronę, która w gruncie rzeczy jest blogiem i nawet się nie zorientowaliście. Layouty i sposób prezentacji treści coraz częściej przypominają magazyny lub portale. Jednocześnie, okazuje się, że za całą stroną kryje się jeden konkretny bloger.

2. Zarzucanie blogerom amatorszczyzny nie ma sensu
Po pierwsze, dlatego, że wielu z nich uczciwie i jawnie przyznaje się, że są amatorami. Różnica jest taka, że nie traktują tego jak obelgi. Amator to w końcu również entuzjasta jakiegoś tematu. Co więcej, w wielu obszarach opinia amatora jest dla nas zupełnie wystarczająca. Kupując produkt i szukając opinii o nim na forum sklepu uwierzysz anonimowemu Jankowi K., który może być przedstawicielem producenta? Czy może rozsądniej jest zasugerować się opinią blogera, którego znasz? Po drugie, blogerzy powoli przestają być amatorami. Amator to ktoś bez doświadczenia, a z czasem ciężko to zarzucać komuś, kto siedzi w danym temacie od kilku lat.

Przyznam, że mam dość duży problem z definicją pojęć: amator, profesjonalista, ekspert. Może dlatego, że na swojej drodze spotykałam wielu "profesjonalistów", za których profesjonalizmem przemawiał tylko samozwańczy tytuł i niewiele więcej. Nie piszę tu o jakichś oszustach, a raczej osobach na stanowiskach, które, wydawałoby się, powinny prezentować pewien poziom wiedzy i kultury. Różnie to bywało. Mając na uwadze to doświadczenie i świadomość, że tak to już na tym świecie jest, dużo bardziej cenię sobie uczciwość i transparentność.

Mówią, że aby stać się biegłym w danej dziedzinie potrzeba dwóch lat sumiennej pracy. Kto więc Waszym zdaniem jest większym ekspertem - bloger siedzący w temacie od 3 lat, czy dziennikarz, który miał na zebranie materiału jeden dzień? Blogger, który często za darmo zgłębia dany temat, bo go interesuje, czy dziennikarz, który ma tekst do napisania, jeden z wielu, jak to w pracy bywa, niekoniecznie go zajmujący? Kiedy amator zamienia się w profesjonalistę? Czy wykształcenie cokolwiek gwarantuje? Czy Steve Jobs był amatorem, a może Abraham Lincoln, albo Coco Chanel? Żebyśmy się dobrze zrozumieli, ja nie sądzę, że dziennikarze to kretyni. Uważam natomiast, że poziom prezentowanych treści na portalach spada, a poziom treści na blogach rośnie.

3. Bloger przestał być anonimową osobą
Ważne jest też, że blog to takie specyficzne miejsce, gdzie czytelnik zna autora. Zazwyczaj wiemy, kto stoi za danym tekstem, jakie ma doświadczenie i jakie ma poglądy. Możemy ocenić czy jego opinia jest dla nas wystarczająca i wiarygodna. W innych mediach mniej zwracamy uwagę na nazwisko autora artykułu. Czytamy, że amerykańscy psychologowie coś udowodnili, ale nie wiemy czy osoba, która to pisze ma wiedzę na temat metodologii badań, czy tylko powtarza jak papuga za zagranicznym portalem. Nie do końca też bierze odpowiedzialność za to co pisze.

Nie wierzę w obiektywne przekazywanie wydarzeń. Sposób doboru treści, przedstawiane fakty, to wszystko jest zawsze podporządkowane jakiejś tezie. Może nie celowo, ale zawsze jest. Dla przykładu, na początku roku minister Arłukowicz miał konflikt z częścią lekarzy, którzy nie otworzyli gabinetów w styczniu. TVN i TVP1 relacjonowało wypowiedzi ministra po tym jak wyszedł ze spotkania z Ewą Kopacz. Przytoczone słowa Arłukowicza w obu programach informacyjnych były takie same. A komentarze dziennikarzy? TVN stwierdziło, że widać, że minister jest bardzo blisko stracenia stanowiska. TVP1 skomentowało, że widać, że o utracie stanowiska jeszcze nie ma mowy. Obiektywne dziennikarstwo? Sami oceńcie. Zawsze trzeba wiedzieć czyje słowa czytamy lub słyszymy.

4. Przeładowanie informacyjne staje się faktem
Już na pierwszym roku psychologii studenci uczą się, że pamięć krótkotrwała człowieka może pomieścić mniej więcej 5-7 elementów. Tak, wiem, że średnio pies i człowiek mają po 3 nogi. Uczą się też, że uwaga jest ograniczonym zasobem poznawczym. Tymczasem ilość informacji, która do nas dociera rośnie. Osobiście, kiedy otwieram portal internetowy, czuję niepokój. Skanuję informacje po nagłówkach i szukam czegoś co mnie zainteresuje. Coraz więcej obrazków, coraz więcej linków. Jeśli szybko nie znajdę czegoś ciekawego to wychodzę, bo mnie to po prostu męczy.

Podstawowe pytanie, po co tam w ogóle zaglądam? Okazało się, że nie mam powodu. Chcę pobieżnych wiadomości - obejrzę je po 19 w TV. Chcę dowiedzieć się czegoś ciekawego, ale nie wiem czego - wejdę na blog Andrzeja Tucholskiego. Chcę dowiedzieć się czegoś nowego z dziedziny, która mnie kręci - wejdę na blog, który się tym zajmuje. Chcę sensacji wejdę na Pudelka. Chcę pogłębionej wiedzy o bieżących wydarzeniach - kupię porządny tygodnik albo miesięcznik. Chcę zdobyć podstawową wiedzę z danej dziedziny - kupię książkę. Jaki jest sens w przeglądaniu portali internetowych?!!!

Jeśli potraficie na portalach odfiltrować naprawdę przydatne Wam treści, to chylę czoła. Ja poległam. Blogi są dostosowane do naszych możliwości poznawczych, bo tworzy je zazwyczaj jeden człowiek, a nie masa ludzi. Ilość treści, które może wykreować, jest taka, jaką możemy skonsumować. Zazwyczaj nawet mniejsza, bo jednak konsumujemy szybko, tworzymy o wiele wolniej, zwłaszcza jeśli dbamy o jakość. Bloger, dodatkowo, robi  za nas research w mediach. Usługa nie do przecenienia. Dorównują mu portale specjalistyczne, ale czasem też produkują treści na przemiał.

5. Bloger jest zawsze krok przed innymi
Najlepsze w blogach jest to, że prowadzą je naprawdę ciekawe świata osoby, które potrafią znaleźć interesujące informacje. Znają miejsca, których Ty nie znasz, wynajdują treści tam, gdzie sam byś nie dotarł i podają Ci je na talerzu. Jeśli uważasz, że portale serwują Ci newsy poobserwuj przez pewien czas blogi z interesującej Cię dziedziny, a zobaczysz, że tradycyjne media podchwytują tematy z blogów z opóźnieniem. Dopiero, kiedy jakiś bloger znajdzie temat, który "chwyci" jest on przekazywany dalej przez media. Jeśli chcesz być krok przed innymi, to pewnie już masz jakieś miejsce w sieci, która śledzisz, wypatrując nowinek.

Na koniec 

Blogi stały się kuszącą alternatywą dla takich źródeł informacji jak portale internetowe, prasa, czy telewizja. Potrzebujesz wiedzy i rzetelnych informacji - szukaj blogów eksperckich. Szukasz inspiracji i rozrywki - przejrzyj blogi lifestylowe, może znajdziesz kogoś, czyje artykuły warto śledzić. Ja znalazłam w blogosferze jakość, której brakuje mi czasem w pozostałych mediach. Bloger jest swoim własnym szefem i wie, że to co tworzy "przyczepi mu się do twarzy". Dba o jakość, jeden bardziej, inny mniej - możesz wybrać, którego będziesz czytał. Nie kieruje nim chęć nieograniczonego zysku, nie podporządkowuje swoich treści potencjałowi reklamowemu, nie robi tego na odczepnego, ma frajdę dzieląc się czymś*.

* Dla każdego zdania możesz znaleźć przykład, który przeczy temu co napisałam. Tak, są wyjątki, ale okazuje się, że to blogerzy, którzy uczciwie prowadzą swoje blogi i dbają o jakość, mają najwięcej czytelników. Tak się złożyło. Dlaczego? Bo okazuje się, że ludzie nie są tak głupi, jak się nam próbuje wmówić. W końcu wyłączają telewizor, kiedy zaczynają w nim lecieć programy typu "Ukryta prawda". I jeszcze uwaga dla osób, które myślą, że większość społeczeństwa jest głupia - 95% ludzi uważa, że jest mądrzejszą od 50% ludzi na świecie - tak, tego też uczą na psychologii. Przemyślcie to!

Miłej niedzieli!


Źródła i linki dla zainteresowanych


Zambie Samuraj - blog Pawła Opydo, jeśli na portalach lubicie dział rozrywka i kultura to może Wam się spodobać.
PBSV - strona Polskiego Stowarzyszenia Blogerów i Vlogerów
PSBV - raport wpływowa blogosfera - raport o wpływie blogosfery na zachowania internautów oraz inne prezentacje z Blog Forum Gdańsk z kilku lat
jakoszczedzacpieniadze.pl - blog Michała Szafrańskiego
jestKultura - strona i blog Andrzeja Tucholskiego, dla odważnych marzycieli
... i jeszcze:
hatalska.com - o mediach w dobie internetu
Towar niezgodny z umową - o trudnym życiu konsumenta, blog znany Wam z portalu gazeta.pl
design your life - coś dla pań, które lubią organizować przestrzeń wokół siebie
Pani swojego czasu - o kobiecej organizacji czasu
Antyweb - portal to czy blog, polecam męskiej części czytelników

2 komentarze:

  1. W pewnych aspektach się zgadzam, w pewnych nie. Na przykład piszesz, że "Kupując produkt i szukając opinii o nim na forum sklepu uwierzysz anonimowemu Jankowi K., który może być przedstawicielem producenta? Czy może rozsądniej jest zasugerować się opinią blogera, którego znasz? "
    Nie uwierzę ani jednemu, ani drugiemu. Dlaczego? Bo blogerzy mają niestety o wiele większy współczynnik parcia na szkło, niż tego, co mają do powiedzenia. Ilość "sponsorowanych" postów o przerażająco niskiej jakości, z których na odległość bije tanią komercją mnie osłabia. Nie uwierzę dla przykładu blogerowi, który poleca produkt "X", choćbym nie wiem jak go lubiła i ceniła, bo gdy sięgam po ten produkt na półce i czytam jego skład, nogi się pode mną uginają. To bloger jest dzisiaj przedstawicielem producenta, bloger poleca blender marki "Y" bo dostaje za to pieniądze, nie dlatego że ów blender jest lepszy od innych w tej półce cenowej.
    Nie wierzę też w wiedzę i zdolności researchowe blogerów, blogerzy tak samo jak stażyści piszący teksty do Onetu czy innej Gazety, nie wezmą nigdy odpowiedzialności za swoje teksty. Bo nie muszą, nikt blogera nie rozlicza z tego, czy pisze prawdę, czy szerzy mity i rozpowszechnia szkodliwą nieprawdę.

    Mam więcej przemyśleń, ale to nie czas i nie pora. Nie twierdzę, że nie ma dobrych i rzetelnych blogów. Są, nieliczne. Moim zdaniem to niewielki ułamek całej blogosfery, wyjątki potwierdzające regułę. Zdecydowana większość to dalej forma ekshibicjonizmu, która przybrała nieco inną formę od pamiętnika nastolatki. Dopóki nie używamy głowy podczas czytania czegokolwiek, nie ma najmniejszego znaczenia co i gdzie czytamy.

    Pozdrawiam ciepło!
    Iga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iga, w pierwszej kolejności dzięki za komentarz.

      Słuchałam właśnie dziś rozmowy Michała Szafrańskiego z Konradem Kruczkowskim, gdzie poświęcili trochę uwagi współpracom reklamowym na blogach. Zgadzam się, że są blogi, na których reklamy są nachalne i odnosi się wrażenie, że bloger łapie się za wszystko co mu marki zaoferują. Szczególnie w kulinarnej blogosferze łatwo zaobserwować przykłady mało eleganckich reklam. Jednocześnie mam wrażenie, że świadomość blogerów co do tego czy taka współpraca jest dla nich i dla ich czytelników korzystna rośnie. Jako czytelniczka sama widzisz co z daleka pachnie brakiem rzetelności. Ja od długiego czasu obserwuję White Plate i mam do niej zaufanie. Zdarzało jej się polecać pewne firmy czy tytuły prasowe, ale miałam wrażenie, że jest to spójne z tym czego szukam na jej blogu oraz jej stylem, więc mam do tego zaufanie i nie czuję się ani oszukiwana, ani naciągana. Nie mówię jednak, że należy łykać jak pelikan opinie każdego blogera. Bardziej chodzi mi o to, że mając przegląd jego twórczości łatwiej sobie wyrobić opinię czy dana porada jest godna zaufania czy nie, bo wiemy kto ją napisał. Mamy o nim więcej informacji niż o anonimowej opinii z sieci. Znalezienie blogera, który w naszym przekonaniu jest dla nas dobrym doradcą ułatwia sprawę tak jakbyśmy mieli znajomego, którego uważamy za pomocnego w danej dziedzinie.

      Z tym, że nikt blogera nie rozlicza się nie zgodzę. Rozliczają go czytelnicy. Często bardzo surowo. I to krytyczne podejście powinniśmy mieć też w stosunku do treści w innych mediach. To trochę takie rozważania kapitalizm vs centralne planowanie. Czy czytelnicy tak jak kupujący sami zweryfikują jakie treści mają dla nich dobrą jakość czy powinien być jeszcze jakiś pośrednik między twórcą a odbiorcą, który tą jakość ocenia i dopuszcza do publikacji? Fajnie by było gdyby ktoś gwarantował nam, że dana treść jest rzetelna. Jest jednak tak jak napisałaś, że trzeba używać głowy i samemu oceniać to co się czyta. Łatwiej jest mi to robić, kiedy wiem kto jest autorem danej treści. Wierzę również, że bloger ma jednak większą motywację do tego, żeby swoje miejsce w sieci prowadzić jak najlepiej.

      Pozdrawiam,
      Asia

      Usuń