piątek, 1 lutego 2013

David Loftus, czyli o fotografii żywności

Zmogła mnie choroba i bardzo mi to nie w smak, bo już planowałam kolejne wypieki chleba, wpisy na blogu, wyzwania kulinarno-fotograficzne. Weekend to jedyny czas, kiedy o tej porze roku mogę robić zdjęcia przy świetle dziennym, a każdy kto zmaga się z fotografią kulinarną wie, że naturalne oświetlenie niesamowicie ułatwia pracę. Powoli kiełkuje we mnie postanowienie, by ograniczyć się do niego i przestać tracić czas na kombinacje alpejskie ze światłem sztucznym, do którego tracę cierpliwość.

Jest jednak plus łóżkowego uziemienia - możliwość nadrobienia zaległości w buszowaniu po sieci i zapoznanie się z ostatnimi nowinkami. Od tygodnia na ustach wszystkich jest FoodTube Jamie'go Oliver'a. Tam też, z krótkich filmów można dowiedzieć się trochę więcej na temat pracy David'a Loftus'a - fotografa odpowiedzialnego za zdjęcia w wielu książkach i czasopiśmie Jamie'go. Obaj panowie są związani kontraktem reklamowym z marką, której amatorską lustrzankę posiadam. Reklamowała się ona filmikiem z nimi, z którego, dla ciekawski blogerów, zainteresowanych fotografią, za dużo nie wynikało. Mam nadzieję, że to co będzie pokazywane na YouTube, zdradzi więcej z warsztatu fotografa.

Do tej pory pojawiły się 2 minifilmiki na temat światła, które tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że bez światła dziennego nigdy nie uzykam efektów, o jakich marzę. Zwiastun tego przekonania wniosła w moje życie Helene z tarteletteblog. Doświadczenie potwierdzało ten niechętnie dopuszczany do świadomości fakt. Dziś David Loftus postawił ostateczenie kropkę na i. Niestety nie mogę filmików zamieścić we wpisie, ponieważ taka opcja została zablokowana przez Jamie'go :( Kto jak kto, ale on doskonale dba o swoje interesy.

Wklejam więc linki:
David Loftus Photography Masterclass - Lighting PART 1
David Loftus Photography Masterclass - Lighting PART 2

I jeszcze krótki wywiad z fotografem na stronie Jamie'go.

Kulinarnie czeka mnie dziś francuska zupa cebulowa, którą wczoraj, ostatkiem sił przygotowałam z kilograma cebuli i chciałam się tym wyczynem Wam pochwalić. Niestety brak sił na akrobacje z aparatem mi to uniemożliwia. Może to i dobrze, bo w gorączce pomyliłam wermut z białym winem i wlałam do niej nie ten alkohol co potrzeba. Gdy następnym razem zrobię ją tak jak należy, podzielę się z Wami przepisem.

Na koniec - zdjęcie oregano, które z tym wpisem, wbrew pozorom, ma coś wspólnego. Mianowicie zdjęcie jest wykonane nowym obiektywem (przy sztucznym świetle - precyzując), którego zalety sprowadzają się na razie tylko do tego, że w przeciwieństwie do 35mm nie zauważa się dystorsji. Widzicie tą prostą linię u góry zdjęcia? Wreszcie! Jak mnie to denerwowało. Mam nadzieję, że po dłuższym czasie użytkowania obiektyw pokaże jeszcze inne swoje możliwości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz